Pomimo że rycerze z rodziny Warnsdorfów należeli do ówczesnej elity rycerskiej to pierwszeństwo - jeśli chodzi o sławę - należy do najznakomitszego rycerza na skalę Europy owego czasu jakim był Zawisza Czarny.
Zawiszy Czarny był postacią, rycerzem który jak mało który zasługującego na uczynienie z niego bohatera polskiego eposu rycerskiego. Jan Długosz napisał o Zawiszy:
"Nie tylko w tej bitwie, w której pojmany zginął, ale we wszystkich wyprawach okazywał się rycerzem dzielnym i znakomitym, słynął odwagą i wielkimi czynami, w których nikt mu nie dorównywał. Był zaś w mowie słodki i ujmujący, tak że nie tylko ludzi zacnych i szlachetnych, ale barbarzyńców nawet swoją uprzejmością zniewalał. Miał przede wszystkim ten rzadki w sobie przymiot, że jak w bitwie najśmielszy zapał, tak w radzie najumiarkowańszą okazywał rozwagę. Godzien za swe bohaterskie dzieła nie moich słabych, ale i Homera samego pochwał."
Zawisza Czarny z Garbowa herbu Sulima (ur. ok. 1370 r. w Garbowie, zm. 12 czerwca 1428 pod Gołąbcem) - rycerz, niepokonany w licznych turniejach, symbol cnót rycerskich, delegat króla polskiego na Sobór w Konstancji, uczestnik wojen z zakonem krzyżackim, Turkami i husytami, starosta kruszwicki od 1417, starosta spiski od 1420.
Triumfator licznych turniejów, które uczyniły go postrachem rycerstwa zachodnioeuropejskiego. Do jego najwspanialszych zwycięstw należało pokonanie w turnieju legendarnego Jana Aragońskiego. Na podziw zasługuje także jego bohaterska postawa w czasie bitwy pod Grunwaldem, która niewątpliwie przyczyniła się do ostatecznego zwycięstwa wojsk Jagiełły. Warto także pamiętać o jego oddaniu sprawom Polski, kiedy piastował urząd starosty chęcińskiego i stał na straży południowej granicy, a także traktu handlowego, wiodącego do Czech i na Węgry. I nie sposób nie wspomnieć o jego śmierci, którą poniósł jak na chrześcijańskiego rycerza przystało w czasie bitwy z Turkami. Nie uląkł się ich liczebnej przewagi i walczył do końca, chociaż mógł wycofać się na drugi brzeg rzeki, gdzie mógł czuć się bezpieczny.
Już za życia cieszył się sławą i szacunkiem. Świadczy o tym chociażby jego udział w polskiej delegacji na sobór w Konstancji. Niemiecki kronikarz Urlich von Richental, będący naocznym świadkiem tamtych wydarzeń, pisał o Zawiszy jako o jednym z najsławniejszych rycerzy przybyłych do Konstancji.
Zawisza herbu Sulima swój przydomek zawdzięczał kruczoczarnym włosom i ciemnej karnacji (myślenie, że nazwa wzięła się jakoby od czarnej zbroi było błędne). Urodził się w roku pańskim 1370, jako trzeci syn Doroty i Mikołaja z Garbowa – kasztelana sieradzkiego. W wieku około 27 lat poślubił młodszą od siebie bratanicę biskupa krakowskiego, Barbarę. Jak głosi jedna z opowieści – podobno kiedy miała osiem lat, uratował ją przed niechybną śmiercią. Silny młodzieniec zatrzymał galopującego w jej stronę, spłoszonego wierzchowca.
Na granicy polsko-węgierskiej pojawił się bogato ubrany, samotny jeździec. Nagle został napadnięty przez sześcioosobową uzbrojoną bandę. Bronił się dzielnie. Kilku napastników zabił szybko i sprawnie. Niestety przygnieciony przez konia, nie mógł się dalej bronić. Już był pewien, że straci życie, gdy nieoczekiwane nadszedł ratunek. Wybawcami okazali się trzej młodzieńcy, bracia: Jan, Piotr i Zawisza (wówczas szesnastoletni). A ocalonym sam Ippolito – sławny w całej Europie Włoch, jeden z najlepszych trenerów szermierki. Wdzięczny i szczęśliwy, obiecał, że zostanie ich osobistym trenerem. Trwające dwa lata szkolenie wyzwoliło drzemiący w Zawiszy potencjał. To właśnie on ze wszystkich braci wyrósł na najbardziej utalentowanego rycerza. Chłopak, już jako nastolatek był niezwykle silny i nad wyraz dobrze zbudowany, ale dopiero dzięki naukom Ippolita, stał się niezwyciężony.
Jak wyglądał każdy dzień treningu? Młody Zawisza wstawał wczesnym rankiem. Zaczynał od skoków przez rowy i skoków wzwyż. Następnie przeciągał liny oraz ćwiczył, biegał i pływał z obciążeniem (przywiązane do pleców worki wypełnione ziemią). Nawet szermierka odbywała się z zastosowaniem obciążenia. Najpierw walczył drągami o ciężarze aż dwukrotnie przekraczającym ciężar miecza (dzięki temu wzmacniały się nadgarstki i przedramiona, a prawdziwy miecz wydawał się o wiele lżejszy niż był w rzeczywistości).
Musiał też wyrabiać siłę i sposób uderzenia mieczem. Włoch wkopywał w ziemię paliki, które należało ściąć za jednym zamachem . Co pewien czas paliki zwiększały swoją objętość, by na koniec zamienić się w drągi (nie chodziło tylko o znane, klasyczne cięcie po skosie z góry na dół, ale również o cięcie na odlew - z lewej na prawo oraz pieszo i z konia!). Ważną lekcją było też poznanie tajników walki konnej na kopie (w okresie średniowiecza konkurencja budząca wyjątkowe zainteresowanie na turniejach rycerskich). W wolnych chwilach Zawisza uczył się również łaciny i języka niemieckiego.
Ostatni, główny egzamin dwuletniego treningu, Zawisza zdał wzorowo. Pokonał na miecze i kopie swojego nauczyciela. Uczeń przerósł mistrza …
Wszyscy kronikarze zgodnym chórem twierdzą, że Zawisza uczestniczył w prawie setce międzynarodowych turniejów! Był przy tym niezwykle wszechstronny: startował w każdej konkurencji, jaka była mu proponowana. Przez 25 lat nie podniósł żadnej porażki! Swoistym ukoronowaniem czynów rycerskich Zawiszy Czarnego był pojedynek z synem króla prowincji hiszpańskiej, Aragonii, księciem Janem w roku 1415. Ten ulubieniec kobiet, niepokonany przez lata w walce, miał posturę zapaśnika wagi ciężkiej, a nawet superciężkiej. Podobno słynął z tego, że kiedy chciał popisać się swoją siłą, wiązał koniowi obie pary nóg, wchodził pod niego, brał na plecy i paradował z nim ku uciesze zgromadzonej gawiedzi! O Zawiszy wszyscy w Aragonii słyszeli, tylko że wyobrażali go sobie jako nieokrzesanego dzikusa z północy. I kompletnie nikt nie dawał mu jakichkolwiek szans. Tym bardziej, że Jan był aż o jedenaście lat młodszy. Na zapowiedziany pojedynek do stolicy Aragonii zjechały się tłumy ludzi z Francji i Hiszpanii. W pierwszej rundzie Jan uniósł ostrze kopii wysoko. Mierząc w górną część tarczy Zawiszy, liczył na to, że przeciwnik zasłoni gardło, a odsłoni brzuch. Zawisza szybko cofnął głowę i odbił kopię Jana. W kolejnym starciu Zawisza wykonał ruch myląc. Jan uchylił się, a wtedy Zawisza uderzył z całej siły w sam środek tarczy. Cios był na tyle mocny, że muskularny Hiszpan wyleciał z siodła. Zwolennicy Jana byli rozsierdzeni, a straż musiała ochraniać Zawiszę.
Zawisza Czarny był nie tylko znanym rycerzem. Był dyplomatą samego króla Władysława Jagiełły. Na tym polu także radził sobie idealnie. Jego inteligencję i zdolności oratorskie wychwalał Jan Długosz. Zawisza posiadał spore uprawnienia. W imieniu króla zawierał liczne umowy międzynarodowe i traktaty pokojowe. Na Węgry posłował kilkanaście razy. Tam przebywawszy, przekazywał Jagielle różne informacje z bliskiego otoczenia sprzyjającego Krzyżakom Zygmunta Luksemburczyka oraz przypominał Zygmuntowi, o polskich krzywdach, przedstawiając polski punkt widzenia. W roku 1414 uczestniczył wraz z dwoma biskupami i rektorem uniwersytetu, Pawłem Włodkowicem, w soborze w Konstancji, nazwanym później parlamentem chrześcijańskiego świata.
Sporego majątku Zawisza dorobił się nie dzięki pracy dyplomatycznej, ale wspomnianym turniejom. Władcy państw, na których dworze pojawiał się tak słynny rycerz, organizowali turnieje, a potem wręczali mu cenne upominki i sakiewki wypełnione złotem. Zbroje, konie, a nawet broń pokonanych w zawodach, również przechodziły na rzecz zwycięzcy. Zawisza to wszystko gromadził, a potem sprzedawał. Fortuna się rozrastała. Rodzina żyła w luksusie. Jako właściciel Rożnowa nad Dunajcem, posiadał zamek warowny i kilkanaście wsi. Miał również nieco większy majątek na Rusi w dorzeczu Dniestru. W sumie aż kilkadziesiąt wsi i trzy duże zamki z basztami, fosami, mostami zwodzonymi, a także ze stajniami, domami dla służb, magazynami i garnizonami gwardii przybocznej! W 1424 roku wydał ucztę dla tysiąca gości, którzy zjechali na koronację królowej Zofii, czwartej żony Władysława Jagiełły. Nie każdy mógł sobie pozwolić na taki wydatek.
Nie tak powinna wyglądać śmierć wielkiego i dzielnego rycerza. Był rok 1428, kiedy doszło do walk o twierdzę Gołubiec, znajdującą się na prawym brzegu Dunaju. Naprzeciw siebie stanęły wojska Zygmunta Luksemburczyka i Turcy. Ta twierdza kontrolująca długi odcinek Dunaju pozostawała wówczas w rękach Serbów. Jej dowódca zażądał 12 tysięcy florenów od Zygmunta w zamian za jej poddanie. Ubiegli go Turcy, którzy zapłacili szybciej. Oddziały Zygmunta musiały więc siłą odebrać muzułmanom zamek.
Wśród wojsk węgierskich był również Zawisza Czarny na czele polskich najemników. Flota Luksemburczyka pokonała okręty muzułmańskie, ale wkrótce musiała się wycofać przed wielokrotnie przeważającymi siłami tureckimi. Na prawym brzegu Dunaju, okrążone przez wojska tureckie, pozostały oddziały rycerstwa. Wśród nich znalazł się Zawisza Czarny. Zygmunt Luksemburczyk wysłał mu łódź, ale Zawisza pozostał, by jego ludzie zdążyli się ewakuować. Zabił wielu wrogów, ale zmęczenie dało o sobie znać. Został pojmany przed dwóch żołnierzy. Turcy myśląc, że mając przed sobą księcia lub nawet króla (zmylił ich herb - połowa czarnego orła) pozostawili go przy życiu. Zrobili to, gdyż liczyli na okup od Zygmunta Luksemburczyka. Jednak kłótnia jaka się między nimi wywiązała doprowadziła do smutnego zakończenia żywota polskiego rycerza. Jeden z nich nie chcąc, by okup przypadł rywalowi, ściął głowę Zawiszy.